Piosenki

Bunkier (21.12.2012)

autor: Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy, Bonn, 21.12.2012 1) Dwudziesty pierwszy grudnia a E Dwa tysiące dwunastego: D Cis siedzę około południa a E we wnętrzu bunkru mego. D Cis7 fis Nie wiem, co się dzieje wokół, D a schowałem się pod ziemię, D  a bezpiecznie siedzę w mroku F a ze strachu przed zniszczeniem.        F E a Bezpiecznie siedzę w mroku F a ze strachu przed zniszczeniem.        F E a     (a E) 2) Tu światło nie dociera i dźwięk się nie przebija. Czas jakby tu umiera, a jednak chyba mija. Żelbetonowa ściana oddziela mnie od świata – w nią patrzę się co rana i tak mijają lata. W nią patrzę się co rana i tak mijają lata. 3. Czy to wciąż wudziesty pierwszy swa tysiące dwunastego, czy parę dni, lub miesięcy, albo parę lat minęło? Na zewnątrz suche kości i wypalona ziemia, a może czas radości z Bożego Narodzenia… A może czas radości z Bożego Narodzenia… 4) Być może nie mam racji, lecz nie będę ryzykować. W niepewnej sytuacji najlepiej jest się schować. Nie wyjdę z tego schronu! W ciemnościach będę gnił. Ważne, że aż do zgonu bezpiecznie będę żył! Ważne, że aż do zgonu bezpiecznie będę żył!

Bunkier (21.12.2012) Read More »

Mary (Reggaekolęda)

słowa i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy, Bonn, grudzień 2012 A G A G A G A G 1. Mary była cool czternastka,     A miała swe marzenia, plany: studia, dom, samochód, praca,      G z nią jej chłopak ukochany.     A Aż jej sufit pękł nad głową,      A G gościu w białym prześcieradle     A G stanął przed nią i wyjechał     A G z tekstem, co brzmiał tak dokładnie:     A G (A G  A) „Siema Mary! Pan jest z Tobą!     a Jesteś pełna Bożej łaski! Masz większego dzisiaj farta, niźli wszystkie inne laski! G a To dobra nowina – to regge nowina,      A G bo nowe życie dziś się w tobie zaczyna!     A G Jou! Ty, Mary, ty – zwykła dziewczyna,     A G ty będziesz matką Bożego Syna!     A G (G A) 2. Mary szczena aż opadła nie skapnęła, o co biega. „Prcież męża jeszcze nie mam…” Na to rzecze jej kolega: „Spoko Mary! Bóg jest gościu, który wszystko sprawić może! Święty Duch na ciebie spadnie – cała sprawa dzieło Boże!” Na to Mary: „Jasne, w porzo! Ja służąca jestem Pana! Więc niech będzie tak, jak mówisz. Alleluja i hosanna!” „To dobra nowina – to regge nowina, bo Święty Duch w tobie działać zaczyna! Jou! Ty, Mary, ty – zwykła dziewczyna, ty będziesz matką Bożego Syna!” 3. Gdy jej chłopak (zwał się Józek) to usłyszał, wnet załamka: „Jeszcze nie jest moją żoną… Pewnie gdzieś ma już kochanka!” Józek nie chciał robić dymu, był porządny gościu z niego. „Jak nie kocha, to se pójdę i niech sobie ma innego!” Aż tu znowu biały gościu w Józka śnie się nagle zjawił: „Spoko, Józek! „Wszystko w porzo! Święty Duch tę ciążę sprawił! To dobra nowina – to regge nowina: Duch Święty to sprawił, niczyja to wina! Jou! Ty, Józek, ty – prosty chłopina, ty będziesz ojcem Bożego Syna! 4. I gdy byli raz za miastem, Mary czuć zaczęła mdłości. Było trochę cienko z kasą, a hotele pełne gości. Zatem w jakiejś starej szopie postój urządzili sobie. Mary urodziła syna i go położyła w złobie. I na niebie wyskoczyło ze stu gości w prześcieradłach, i song taki wywaliło, że aż zdarli sobie gardła: „To dobra nowina – to regge nowina, dla wszystkich: dla rasty, punka i skina: Zbawiciel twój dzisiaj królować zaczyna, gdzie bieda, gdzie smutek: w twym sercu, w twych bliznach! 5. I na niebie Bogu Chwała, a na ziemi pokój, bracie Bóg was kocha, was wyzwala! Śmierci nie ma – niebo macie!” Wnet miejscowi powiedzieli: „Dalej! Sprawę zczaić trzeba!” I wnet ludu wielka masa szopę wokół już oblega. I chwalili wszyscy Boga i wrócili pełni mocy i tekst taki wszystkim nieśli, wśród radości, w środku nocy: „To dobra nowina – to regge nowina! Niech rytm ten poczuje każda rodzina! Zbawiciel twój dzisiaj królować zaczyna, niech zginie więc wreszcie ponura twa mina! Bo my mamy tutaj takie klimaty, że wszyscy ludzie to siostry i braty: tu nikt się nie kłóci i nikt się nie złości, to królestwo prawdy, wolności, miłości! To dobra nowina – to regge nowina, dla Pawła, Gosi, Danki, Asi, Agi, Marcina!4 To dobra nowina – to regge nowina, Pati, Max, Ika, Alek, Konrad, Jeremi, Katarzyna! To dobra nowina – to regge nowina, Niech rytm ten poczuje każda rodzina: Zbawiciel twój dzisiaj królować zaczyna, gdzie bieda, gdzie smutek: w twym sercu, w twych bliznach! Yeah!

Mary (Reggaekolęda) Read More »

Wokół Szopy (Piosenka Świąteczna 2012)

1) Dziś w Betlejem zbiorowisko:     d A7  tłumy ludzi wokół szopy     d C F Nikt z nich nie śmie podejść blisko,     g ddrepczą w miejscu liczne stopy.     B g A7 B A7Słychać w tłumie jak we wrzawie     d F C d rozprawiają o tym dziwie:     d F C dczy to jakiś sen na jawie,     g dczy to dzieje się prawdziwie?     B g A7 B A7 W szopie Jezus leży sobie,     d   g C a Cpłacze z zimna, bo swój kocyk     d   C g C A7w płaczu kopiąc zrzucił z siebie,     F C a da dość zimno jest dziś w nocy.     d B g A7 2) Potok pytań z ust stu płynie:     d A7  skąd się też to dziecię wzięło?     d C F CW czas upojnej nocy czy nie-     g dpokalanie się poczęło?     B g A7 B A7 Czy to żywe jest stworzenie?     d F C dBog czy czlowiek? Duch czy cialo?     d F C dRzeczywistość czy złudzenie?     g dCo tu robi? Co sie stalo?     B g A7 B A7 Wielu o Jezusku gada,     d   g C a Cale nikt  mu nie pomoże,     d   C g C A7bo nikt nie wie, czy wypada     F C a ddotknąć święte Dziecię Boże.    d B g A7   3) Paru mędrków siadło z boku     d A7  i traktaty napisali:     d C F Cw nieprzerwanym słów potoku     g ddziecię to zdefiniowali.    B g A7 B A7Inni z drugiej strony siedli:     d F C dwymieniając swe poglądy     d F C dnaukowo wnet dowiedli,     g dże to wszystko są przesądy.     B g A7 B A7 A Jezusek w żłobie kwili     d   g C a Ci osmarkał pół gębusi.     d   C g C ANikt się nad nim nie pochyli,     F C a dzatem dalej płakać musi.     d B g A   4) Jedni znów postanowili     d A7  dziecię to obwołać królem.     d C F CWznoszą baszty i pomniki,     g otaczają szopę murem.     B g A7 B A7 Ktoś nie widzi w tłumie ludzi     d F C dczy faktycznie coś tam leży     d F C di wnet orzekł jeden z drugim,     g dże w te bzdury nie uwierzy.     B g A7 B A7A Jezusek tylko beczy,     d   g C a Czasikaną ma  pieluchę.     d   C g C A7Nikt przewinąć go nie śpieszy,     F C a djakby był on jakimś duchem.     d B g A7   5) Co tu czynić? – Wre juz sprzeczka:     d A7  wrogie grupy się kształtują.     d C F Jedni stoją, drudzy klęczą,     g dpost, pokutę nakazują.     B g A7 B A7Jedni chodzą z procesjami,     d F C ddrudzy chodzą z pismem świętym,     d F C dwszyscy wszystko wiedzą sami,     g dinnych mają za przeklętych.     B g A7 B A7 A Jezusek w żłobie płacze,     d   g C a Cbo nie może spać w tej wrzawie,     d  g C A7lecz na niego nikt nie baczy –     F C a dkażdy walczy w swojej sprawie.     d B g A7   6) Jakiś człek w żebraczym stroju,     d A7  inny zaś w płaszcz z krzyżem strojny     d C F Ckrzyczą: „Jezus chce pokoju!”     g d„Jezus wzywa nas do wojny!”     B g A7 B A7Rozpalili ognia stosy,     d F C dwywiesili na drzwiach tezy,     d F C dsłychać gniewne wokół głosy:     g dwalczą o to kto w co wierzy.     B g A7 B A7Jezus w żłobku się przewraca     d   g C a Ci już prawie spadł na ziemię.     d   C g C A7Nikt uwagi nań nie zwraca:     F C a dwalczy całe ludzkie plemię!     d B g A7   7. Aż tu się przez tłum przebili     d A7  matka, Józef i pasterze.     d C F CWnet do szopki sie ukryli,     g dmatka dziecię w ręce bierze.    B g A7 B A7Drzwi zamknęli by w pokoju     d F C dmóc się cieszyć obecnością     d F C dBoga, co w dziecięcia stroju     g dchce obdarzyć nas miłością.     B g A7 B A7 d   g C a C     d   C g C A7      F C a d     d B g A7   Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Bonn, grudzień 2012

Wokół Szopy (Piosenka Świąteczna 2012) Read More »

Wykład

słowa i muzyka: Marcin Gąbka (Niemcy, Uniwersytet w Bonn –  25.10.2011) „siadł student i kuł: długopisem w stół“ Wszedł na salę student,  C opadł na siedzenie,  d po czym w profesora   G wlepił swe spojrzenie.   C E A profesor właśnie   E a wykład swój wykłada,   E a w niepojętych zdaniach   F a dziwy wielkie gada.   F E Student podniósł rękę! Czy coś może powie? Nie, on tak po prostu drapie się po głowie. A profesor za to w stanie uniesienia toczy słów potoki ciągle, bez wytchnienia. Student ze skupieniem pilnie obserwuje, jak po blacie stołu mucha spaceruje. A profesor dalej bez wzięcia oddechu, tezy i teorie wypluwa w pośpiechu. Student ziewnął cicho, głowę na stół składa, mucha odlatuje, a profesor gada: “Przedopogadacja hiperwypaplacji znonsensowywuje ogół wszelkich racji!” Lecz czy to jest mowa polska, czy turecka, student ci nie powie – – śpi już na wzór dziecka. A profesor, pędząc po wyżynach mowy, opisuje wszechświat nieludzkimi słowy… Aż – zadźwięczał dzwonek i profesor mowę swoją nagle przerwał, student podniósł głowę. Potem opuścili obaj salę ową: psor ze zdartym gardłem, student z pustą głową…

Wykład Read More »

Ballada o włosach

      a                       e                a                                 e   aWłosy jasną kaskadą kosmyków spływają z głowy,                          e           a                            e       aotacza je aureola połysków bursztynowych.                                              G           F                                           EZlewają się z czoła równiny ku uszom kształtnie rzeźbionym           a                         G                   F                                        EMuskając gładkie policzki, tryskając potokiem wzburzonym.           a                          e                  d                               a eŚwietlistą loków kaskadą klif twarzy w końcu mijająa                                   e                         d                                  a ei wodospadem splątanym już w nowe łożyska wpływają;           a                          d               F                               Epo smukłej pędzą kolumnie szyi drgającej tchnieniem,       a                                                 d                  F                           E (F G A)na dumnych wzniosłych ramionach na trzy się dzielą strumienie.             d                                                 a                 d                                 d           Nurt pierwszy wśród szumów blasku gęstwiną fal w dół się toczy,                                                     a                d                                            a  dnad gładkich pleców sklepieniem, tysiącem kropel wzdłuż zboczy                                       C             B                                    Akolumny rąk obmywają rozliczne prędkie strumienie,  d                                                  C         B                                       Agłaszcząc tak dłonie błyszczące i palce wprawiając w drżenie.         d                           a         g                               d     a           Dwie pozostałe odnogi, które na progach ramion       d                               a             g                               d   a          w drugą stronę trysnęły, ku górom piersi spływają,                d                              g               B                                           Askąd w jeden rosnąc wodospad, mieniąc się jasnością w słońcu,          d                                 g              B                             A           (B C D)na gładkiej równinie brzucha z hukiem lądują w końcu.                g                               d             g                                           d   gNurt pierwszy już płynie jarem między jędrnymi wzgórzami,                                          d                 g                             d   grozlewa się siecią po obu, skrzącymi wody smugami;                                                 F                Dis                     Dnurt drugi zaś toczy się prędko po cudnej dolinie łona,g                                      F        Dis                          Dpo życiodajnej szczelinie i łąkach po obu stronach.     g                                     d                c                                 g  dA potem na smukłych biodrach łączą się liczne odnogi     g                                 d              c                                 g di lśniąca głaszcze zasłona cudownie rzeźbione nogi,     g                        c             Dis                               Dcałując kolana, kostki i palce głaszcząc w ochocie,       g                                       c            g               D          gspadają ze skarpy stóp włosy… i nagle lądują w błocie. * * *   a                             e         d                                 a    eTeraz płynąc po ziemi tracą cudne swe lśnienie,   a                            e                d                  a  eginą gdzieś zaplątane w skały i w korzenie,    a                                              d        F                      Ekłębią się, z piachem mieszają, brudne i połamane,      a                               d            F                          E                (F G A)w suche, zaschłe kołtuny, czarne kłęby splątane.                  d                        a                       g             d   aGdzieś z tyłu została rozkosz, świetliste upojenie,  d                                      a                 g                                 d   arzeka błyszcząca w słońcu, szczęście trwające mgnienie,     d                        g                B                                       Adzikość, siła żywiołu, przyjemność, wolność i drżenie:         d                                g                    B           A           d          (B C D)z wyniosłych doznań radości na twardą spadły ziemię.             g                              d                  c                               g    D       Nie chciały zostać związane, ni skrępowane w warkocze,        g                                d               c                             g   Dpragnęły w pełni wolności kosztować życia rozkosze.          g                              c                  Dis                             DZa dzikim swym pożądaniem, głosem instynktu zaklęte,      g                                     c                       pragnęły mieć pełnię szczęścia…      g                        D7             g [D] g dziś wszystkie zostaną ścięte.

Ballada o włosach Read More »

Co ma takiego

 słowa i muzyka: Marcin Gąbka, Niemcy, Kolonia 2011      G                         D1) Co ma takiego w sobie samica,że się nią samiec ciągle zachwyca? Co ma takiego w sobie kobieta,że w małe dziecko zmienia faceta?G                      D                   a                           G                            Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi?2) Co ma takiego w sobie ta baba,ze się płeć silna wnet staje słaba? Co ma takiego w sobie ta panna,że bestia staje się nienaganna?                     Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi? 3) Cóż ma takiego w sobie dziewczyna,że niewolnika ma z Rzymianina? Cóż ma takiego w sobie niewiasta,że głaz urabia, jakby był z ciasta?                  Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi? 4) I cóż takiego ma w sobie Ewa,że Adam łzami wcięż się zalewa? Cóż ma takiego? – Dobre pytanie!Lecz myśleć trzeźwo nie jestem w stanie…                Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi?

Co ma takiego Read More »

Ballada o Wieży Babel

słowa i muzyka: Marcin Gąbka (Niemcy, Sankt Augustin/Bonn, 2010/2011) kapodaster III         a           E       a1) Żył raz sobie lud,   d                                      adziś, czy w dawnych czasach;       d                               aw pięknych mieszkał lasach,        F                   E            amiał wszystkiego w bród.      a          E        aDbał o niego Bóg              d                     aziemi i przestworzy,      d                             aktóry wszystko stworzył   F                E         adla tych swoich sług. F                     G          aLud mu wdzięczny był,       F        G                  aw zimę więc, czy w lato    F          G              adziękował mu za to  F         E       ai w pokoju żył.   2) Aż zakrzyknął ktoś:„Czy Bóg rządzi nami?Damy radę sami!Dzisiaj mówię dość!” Lud zakrzyknął: „Hej!Masz zupełną rację!Stwórzmy demokrację,żyć nam będzie lżej!” Więc najstarszy klan,aby w tym zachwyciemyśl wprowadzić w życie,stworzył wielki plan: 3) „Nadszedł przemian czas:wybudować trzebawieżę aż do nieba,zniszczyć stary las.” W pocie swoich czółwykopali dziury,powznosili góry,rozbrzmiał stukot kół. Nazwozili piach,drewno i kamienie.Nie minęło mgnienie,zaczął rosnąć gmach. 4) A następnie kudobru tej budowywprowadzono nowy,świetny podział ról: Urzędnicy natłustych tyłkach siedzą,przebieg robót śledzą,liczą ceny szkła. Robotnicy – cóż –wymachują młotem,zlani gęstym potem,w gardłach mają kurz. 5) Rośnie z wieżą tądobrobyt narodu,lecz – o dziwo – z głodujuż niektórzy mrą. I gdy nazbyt schudł,wyruszył na koniach,walczyc z mieczem w dłoniacho swe prawa lud. Ale władze wnetkrwawo bunt stłumiły,ludzi powiesiły,koniom zbiły grzbiet. 6) To wzbudziło szmerwśród obrońców zwierząt,w wieży zaś kwitł nierząd,co burzyło kler. Trwał też straszny spórczy to na czerwono,czy też na zielonopomalować mur. I problemy tepodział wywołały,partie więc powstały:A, B, C i D. 7) Na nic im się zdałzamiar pojednania –każdy swego zdaniatylko bronić chciał. Rozbrzmiał buntu zew,chwycili maczety,bomby i rakiety,polała sie krew. Padał trupem wróg,pożar się rozszerzał,zwaliła się wieża, F                      G     arozbrzmiał wielki huk! * * *8) A gdy opadł kurz,niedobitki luduowocu swych trudównie ujrzały już. Leży dymiąc grózna pustkowiu równo,z wszelkich planów gówno,a na dworze mróz. „Winien temu Bóg!“– podniósł lud okrzyki –„Zmieszal nam językii nasz zburzył trud!” 9) Na nic zdał się płacz –– odszedł w cztery stronyludek rozproszony,został ruin plac. Nie ma lasu już,wieży okazałej,idei wspaniałeji szczęśliwych dusz. Lecz uważaj, bomoże zaraz nawettwoja wieża BabelF            G            arozsypie się w proch!        

Ballada o Wieży Babel Read More »

Przypowieść o Miłosiernym Niemcu

słowa i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka (Niemcy, Sankt Augustin, kurs języka niemieckiego, 2010/2011) C                                                           G 1) Szedł raz sobie Polak polską drogą, F                       G                       C podśpiewując jakąś polską pieśń,   F                                                      C lecz przystanął nagle zdjęty trwogą,      G                   G7                      C gdy postaci groźnych ujrzał sześc. E                                                a Wyciągnąwszy pałki, oraz pięści, E                                                              a   G klnąc siarczyście w pięknej polskiej mowie,            F         G                a  F do utraty zbili go pamięci,  C                   G                   C           (F C G) obdartego porzucili w rowie. 2) Szedł tą drogą żołnierz polskiej armii, co patriotą – bohaterem był; z polską flagą w niejednej batalii za rodaków swoich już się bił. I choć ujrzał nieszczęsnego człeka, miast z pomocą spieszyć mu od razu, poszedł dalej, minaął go z daleka – – wszak nie dostał żadnego rozkazu… 3)Potem szedł ksiądz proboszcz świątobliwy: długa szata, krzyż, poważna twarz, miłosierdzia krzewiciel gorliwy i pobożnie szeptał: „Ojcze nasz“. I choć ujrzał nieszczęsnego człeka, miast z pomocą spieszyć jak najrychlej, poszedł dalej, minął go z daleka, – – grzechem przerwać byłoby modlitwę. 4) Potem również Niemiec, równym krokiem, wyszedł niczym zjawa spośród drzew, z jasnym włosem i z błękitnym okiem – – widać było w nim aryjską krew. I gdy ujrzał nieszczęsnego człeka, mimo, iż był Niemcem, nie Polakiem, ulitował nad nim się z daleka, postanowił pomóc, jak potrafił. 5) Sięgnął więc natychmiast po apteczkę, wyjął trochę plastrów i bandaży, potem ujął w swoją dłoń chusteczkę, wodą obmył krew z rannego twarzy. Skoro Polak kroplę wody łyknął, uniósł nieco swa powiekę siną, ujrzał swego zbawcą i zakrzyknął: “Spieprzaj stąd, ty faszystowska świnio!” 6) Cóż mógł zrobić Niemiec wobec tego? Odszedł, zostawiając człeka w rowie. Rankiem znaleziono go martwego, i tu moja kończy się opowieść. Trzeba ją uwieńczyć pouczeniem. Temat do przemyśleń od autora: Co z tego, ze miłosierny Niemiec, skoro miłosierny nie jest Polak?

Przypowieść o Miłosiernym Niemcu Read More »

Piosenka Świąteczna 2009

Już radośnie dzwonki sanek dzwonią,          a Cjuż Mikołaj z paczek pełną dłonią,                C Ejuż choinka skrzy się tęczą barw,                  F G Cw wannie pływa wigilijny karp.                    d E a (E a) Już radośnie dzwonki sanek dzwonią,          a Cjuż dzieciaki po ulicach gonią,                       C Ejuż na słupach, drzewach, domach, murach, F G Cwiszą barwne lampki w długich sznurach.    d E a (E a) Już się mama w domu spiesznie krząta,        a Czamiata, gotuje, myje, sprząta,                      C Ez kuchni przypalonych ciastek swąd,            F G Cjuż czujemy atmosferę świąt!                        d E a (E a) Już petardy z hukiem wystrzelają,                 a Cjuż się ludzie w tłumie popychają,                 C Ejuż rodzina zjeżdża się daleka,                      F G Cna łańcuchu pies wyje i szczeka!                   d E a (E a)   Już wiruje masa ludzkich ciał,           a E ajuż ogarnął nas zakupów szał,            F Eby z rozpieszczonymi bachorami       F G Ccieszyć się drogimi prezentami.         d E a (E a) Już na stole leży obrus biały, a E awybałusza karp swe martwe gały,     F Ewściekle klnie Mikołaj wyczerpany, F G Cszczerzą zęby śniegowe bałwany.      d E a (E a) Już się całe miasto kręci w biegu,      a E arenifery sapią i brną w śniegu,           F Ewrze na kuchni barszcz w ogromnym garze,             F G Cliczą kasę chciwi sklepikarze.            d E a (E a) Już pod obrus wpycha kupkę siana   a E amama chyba skrajnie wyczerpana,     F Enagle krzyk i ryk i radość dzieci,       F G Cjuż na niebie pierwsza gwiazdka świeci!       d E a (E a)   Już się wszyscy wzajem popędzamy,            a E acałą zgrają do stołu siadamy,             F G ajeszcze pusty talerz postawimy,         F G Cchoć i tak obcego nie wpuścimy.       d E a (E a) Już się zaczął okres świętowania,      a E aPożeramy smakowite dania,              F G adzieci do prezentów się dorwały,      F G Cale płaczą – co innego chciały…        d E a (E a) Już są najedzeni domownicy,            a E aktoś bezdomny marznie na ulicy,      F G ajuż kolędy nucimy pod nosem,          F G Cpies na smyczy gada ludzkim głosem!          d E a (E a)   Już rozbrzmiewa miasto okrzykami, a E amieni się pięknymi kolorami,             F G ato wesołe i radosne święta,                F G Ckażda twarz jest dzisiaj uśmiechnięta.           d E a (E a) * * * A za miastem w smrodzie i brudzie,             d a Epośród śmieci w starej, zimnej budzie…       d a ERODZI SIĘ BÓG,                                        E aosamotniony,                                                 dgarstką biedaków otoczony…                       d a E   Podnosi głowę, patrzy w stronę miasta bram:           d a E atam wszyscy świętują, a tu On leży sam…               a d E aLecz co świętują ci ludzie, te rodziny?                     d aPrzecież to miały być Jego urodziny…                     d a E * * * Już po świętach, już skończone wszystko.    a E aZnów przed nami szara rzeczywistość,         C Eciąg ponurych, trudnych, smutnych dni,       F G aaż czasami żyć się nie chce ci…                    d E a (E a) Już przy garach mama znów zasuwa,            a E arozpieszczony bachor ciastka wsuwa,           F Eznów pijemy, znów cudzołożymy…                         F G CŚwiąt już nie ma! Święta się skończyły!       d E a (E a) Nic się nie zmieniło w naszych sercach,        a E abo zamknięte ich kamienne wnętrza,             F G abo my Boga do nich nie przyjmiemy,            F G Cbo prostego i pustego życia chcemy!             d E a (E a) * * * Ajajajaj ajajaj ajaj…                           a E aPrzyjdź o Panie, zbawiciela daj,        F G Eby prezentem dla mnie w roku tym   F G Cbyła Twa obecność w sercu mym…  d E a (E a)   Marcin Gąbka, Stryszewo, jesień 2009

Piosenka Świąteczna 2009 Read More »