Marcin Gąbka

Ballada o włosach

      a                       e                a                                 e   aWłosy jasną kaskadą kosmyków spływają z głowy,                          e           a                            e       aotacza je aureola połysków bursztynowych.                                              G           F                                           EZlewają się z czoła równiny ku uszom kształtnie rzeźbionym           a                         G                   F                                        EMuskając gładkie policzki, tryskając potokiem wzburzonym.           a                          e                  d                               a eŚwietlistą loków kaskadą klif twarzy w końcu mijająa                                   e                         d                                  a ei wodospadem splątanym już w nowe łożyska wpływają;           a                          d               F                               Epo smukłej pędzą kolumnie szyi drgającej tchnieniem,       a                                                 d                  F                           E (F G A)na dumnych wzniosłych ramionach na trzy się dzielą strumienie.             d                                                 a                 d                                 d           Nurt pierwszy wśród szumów blasku gęstwiną fal w dół się toczy,                                                     a                d                                            a  dnad gładkich pleców sklepieniem, tysiącem kropel wzdłuż zboczy                                       C             B                                    Akolumny rąk obmywają rozliczne prędkie strumienie,  d                                                  C         B                                       Agłaszcząc tak dłonie błyszczące i palce wprawiając w drżenie.         d                           a         g                               d     a           Dwie pozostałe odnogi, które na progach ramion       d                               a             g                               d   a          w drugą stronę trysnęły, ku górom piersi spływają,                d                              g               B                                           Askąd w jeden rosnąc wodospad, mieniąc się jasnością w słońcu,          d                                 g              B                             A           (B C D)na gładkiej równinie brzucha z hukiem lądują w końcu.                g                               d             g                                           d   gNurt pierwszy już płynie jarem między jędrnymi wzgórzami,                                          d                 g                             d   grozlewa się siecią po obu, skrzącymi wody smugami;                                                 F                Dis                     Dnurt drugi zaś toczy się prędko po cudnej dolinie łona,g                                      F        Dis                          Dpo życiodajnej szczelinie i łąkach po obu stronach.     g                                     d                c                                 g  dA potem na smukłych biodrach łączą się liczne odnogi     g                                 d              c                                 g di lśniąca głaszcze zasłona cudownie rzeźbione nogi,     g                        c             Dis                               Dcałując kolana, kostki i palce głaszcząc w ochocie,       g                                       c            g               D          gspadają ze skarpy stóp włosy… i nagle lądują w błocie. * * *   a                             e         d                                 a    eTeraz płynąc po ziemi tracą cudne swe lśnienie,   a                            e                d                  a  eginą gdzieś zaplątane w skały i w korzenie,    a                                              d        F                      Ekłębią się, z piachem mieszają, brudne i połamane,      a                               d            F                          E                (F G A)w suche, zaschłe kołtuny, czarne kłęby splątane.                  d                        a                       g             d   aGdzieś z tyłu została rozkosz, świetliste upojenie,  d                                      a                 g                                 d   arzeka błyszcząca w słońcu, szczęście trwające mgnienie,     d                        g                B                                       Adzikość, siła żywiołu, przyjemność, wolność i drżenie:         d                                g                    B           A           d          (B C D)z wyniosłych doznań radości na twardą spadły ziemię.             g                              d                  c                               g    D       Nie chciały zostać związane, ni skrępowane w warkocze,        g                                d               c                             g   Dpragnęły w pełni wolności kosztować życia rozkosze.          g                              c                  Dis                             DZa dzikim swym pożądaniem, głosem instynktu zaklęte,      g                                     c                       pragnęły mieć pełnię szczęścia…      g                        D7             g [D] g dziś wszystkie zostaną ścięte.

Ballada o włosach Read More »

Co ma takiego

 słowa i muzyka: Marcin Gąbka, Niemcy, Kolonia 2011      G                         D1) Co ma takiego w sobie samica,że się nią samiec ciągle zachwyca? Co ma takiego w sobie kobieta,że w małe dziecko zmienia faceta?G                      D                   a                           G                            Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi?2) Co ma takiego w sobie ta baba,ze się płeć silna wnet staje słaba? Co ma takiego w sobie ta panna,że bestia staje się nienaganna?                     Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi? 3) Cóż ma takiego w sobie dziewczyna,że niewolnika ma z Rzymianina? Cóż ma takiego w sobie niewiasta,że głaz urabia, jakby był z ciasta?                  Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi? 4) I cóż takiego ma w sobie Ewa,że Adam łzami wcięż się zalewa? Cóż ma takiego? – Dobre pytanie!Lecz myśleć trzeźwo nie jestem w stanie…                Co ma takiego, powiedz mi, że do serca mego otwiera drzwi?Co ma takiego, powiedz mi, że do serca twego otwiera drzwi?

Co ma takiego Read More »

Ballada o Wieży Babel

słowa i muzyka: Marcin Gąbka (Niemcy, Sankt Augustin/Bonn, 2010/2011) kapodaster III         a           E       a1) Żył raz sobie lud,   d                                      adziś, czy w dawnych czasach;       d                               aw pięknych mieszkał lasach,        F                   E            amiał wszystkiego w bród.      a          E        aDbał o niego Bóg              d                     aziemi i przestworzy,      d                             aktóry wszystko stworzył   F                E         adla tych swoich sług. F                     G          aLud mu wdzięczny był,       F        G                  aw zimę więc, czy w lato    F          G              adziękował mu za to  F         E       ai w pokoju żył.   2) Aż zakrzyknął ktoś:„Czy Bóg rządzi nami?Damy radę sami!Dzisiaj mówię dość!” Lud zakrzyknął: „Hej!Masz zupełną rację!Stwórzmy demokrację,żyć nam będzie lżej!” Więc najstarszy klan,aby w tym zachwyciemyśl wprowadzić w życie,stworzył wielki plan: 3) „Nadszedł przemian czas:wybudować trzebawieżę aż do nieba,zniszczyć stary las.” W pocie swoich czółwykopali dziury,powznosili góry,rozbrzmiał stukot kół. Nazwozili piach,drewno i kamienie.Nie minęło mgnienie,zaczął rosnąć gmach. 4) A następnie kudobru tej budowywprowadzono nowy,świetny podział ról: Urzędnicy natłustych tyłkach siedzą,przebieg robót śledzą,liczą ceny szkła. Robotnicy – cóż –wymachują młotem,zlani gęstym potem,w gardłach mają kurz. 5) Rośnie z wieżą tądobrobyt narodu,lecz – o dziwo – z głodujuż niektórzy mrą. I gdy nazbyt schudł,wyruszył na koniach,walczyc z mieczem w dłoniacho swe prawa lud. Ale władze wnetkrwawo bunt stłumiły,ludzi powiesiły,koniom zbiły grzbiet. 6) To wzbudziło szmerwśród obrońców zwierząt,w wieży zaś kwitł nierząd,co burzyło kler. Trwał też straszny spórczy to na czerwono,czy też na zielonopomalować mur. I problemy tepodział wywołały,partie więc powstały:A, B, C i D. 7) Na nic im się zdałzamiar pojednania –każdy swego zdaniatylko bronić chciał. Rozbrzmiał buntu zew,chwycili maczety,bomby i rakiety,polała sie krew. Padał trupem wróg,pożar się rozszerzał,zwaliła się wieża, F                      G     arozbrzmiał wielki huk! * * *8) A gdy opadł kurz,niedobitki luduowocu swych trudównie ujrzały już. Leży dymiąc grózna pustkowiu równo,z wszelkich planów gówno,a na dworze mróz. „Winien temu Bóg!“– podniósł lud okrzyki –„Zmieszal nam językii nasz zburzył trud!” 9) Na nic zdał się płacz –– odszedł w cztery stronyludek rozproszony,został ruin plac. Nie ma lasu już,wieży okazałej,idei wspaniałeji szczęśliwych dusz. Lecz uważaj, bomoże zaraz nawettwoja wieża BabelF            G            arozsypie się w proch!        

Ballada o Wieży Babel Read More »

Przypowieść o Miłosiernym Niemcu

słowa i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka (Niemcy, Sankt Augustin, kurs języka niemieckiego, 2010/2011) C                                                           G 1) Szedł raz sobie Polak polską drogą, F                       G                       C podśpiewując jakąś polską pieśń,   F                                                      C lecz przystanął nagle zdjęty trwogą,      G                   G7                      C gdy postaci groźnych ujrzał sześc. E                                                a Wyciągnąwszy pałki, oraz pięści, E                                                              a   G klnąc siarczyście w pięknej polskiej mowie,            F         G                a  F do utraty zbili go pamięci,  C                   G                   C           (F C G) obdartego porzucili w rowie. 2) Szedł tą drogą żołnierz polskiej armii, co patriotą – bohaterem był; z polską flagą w niejednej batalii za rodaków swoich już się bił. I choć ujrzał nieszczęsnego człeka, miast z pomocą spieszyć mu od razu, poszedł dalej, minaął go z daleka – – wszak nie dostał żadnego rozkazu… 3)Potem szedł ksiądz proboszcz świątobliwy: długa szata, krzyż, poważna twarz, miłosierdzia krzewiciel gorliwy i pobożnie szeptał: „Ojcze nasz“. I choć ujrzał nieszczęsnego człeka, miast z pomocą spieszyć jak najrychlej, poszedł dalej, minął go z daleka, – – grzechem przerwać byłoby modlitwę. 4) Potem również Niemiec, równym krokiem, wyszedł niczym zjawa spośród drzew, z jasnym włosem i z błękitnym okiem – – widać było w nim aryjską krew. I gdy ujrzał nieszczęsnego człeka, mimo, iż był Niemcem, nie Polakiem, ulitował nad nim się z daleka, postanowił pomóc, jak potrafił. 5) Sięgnął więc natychmiast po apteczkę, wyjął trochę plastrów i bandaży, potem ujął w swoją dłoń chusteczkę, wodą obmył krew z rannego twarzy. Skoro Polak kroplę wody łyknął, uniósł nieco swa powiekę siną, ujrzał swego zbawcą i zakrzyknął: “Spieprzaj stąd, ty faszystowska świnio!” 6) Cóż mógł zrobić Niemiec wobec tego? Odszedł, zostawiając człeka w rowie. Rankiem znaleziono go martwego, i tu moja kończy się opowieść. Trzeba ją uwieńczyć pouczeniem. Temat do przemyśleń od autora: Co z tego, ze miłosierny Niemiec, skoro miłosierny nie jest Polak?

Przypowieść o Miłosiernym Niemcu Read More »

Piosenka Świąteczna 2009

Już radośnie dzwonki sanek dzwonią,          a Cjuż Mikołaj z paczek pełną dłonią,                C Ejuż choinka skrzy się tęczą barw,                  F G Cw wannie pływa wigilijny karp.                    d E a (E a) Już radośnie dzwonki sanek dzwonią,          a Cjuż dzieciaki po ulicach gonią,                       C Ejuż na słupach, drzewach, domach, murach, F G Cwiszą barwne lampki w długich sznurach.    d E a (E a) Już się mama w domu spiesznie krząta,        a Czamiata, gotuje, myje, sprząta,                      C Ez kuchni przypalonych ciastek swąd,            F G Cjuż czujemy atmosferę świąt!                        d E a (E a) Już petardy z hukiem wystrzelają,                 a Cjuż się ludzie w tłumie popychają,                 C Ejuż rodzina zjeżdża się daleka,                      F G Cna łańcuchu pies wyje i szczeka!                   d E a (E a)   Już wiruje masa ludzkich ciał,           a E ajuż ogarnął nas zakupów szał,            F Eby z rozpieszczonymi bachorami       F G Ccieszyć się drogimi prezentami.         d E a (E a) Już na stole leży obrus biały, a E awybałusza karp swe martwe gały,     F Ewściekle klnie Mikołaj wyczerpany, F G Cszczerzą zęby śniegowe bałwany.      d E a (E a) Już się całe miasto kręci w biegu,      a E arenifery sapią i brną w śniegu,           F Ewrze na kuchni barszcz w ogromnym garze,             F G Cliczą kasę chciwi sklepikarze.            d E a (E a) Już pod obrus wpycha kupkę siana   a E amama chyba skrajnie wyczerpana,     F Enagle krzyk i ryk i radość dzieci,       F G Cjuż na niebie pierwsza gwiazdka świeci!       d E a (E a)   Już się wszyscy wzajem popędzamy,            a E acałą zgrają do stołu siadamy,             F G ajeszcze pusty talerz postawimy,         F G Cchoć i tak obcego nie wpuścimy.       d E a (E a) Już się zaczął okres świętowania,      a E aPożeramy smakowite dania,              F G adzieci do prezentów się dorwały,      F G Cale płaczą – co innego chciały…        d E a (E a) Już są najedzeni domownicy,            a E aktoś bezdomny marznie na ulicy,      F G ajuż kolędy nucimy pod nosem,          F G Cpies na smyczy gada ludzkim głosem!          d E a (E a)   Już rozbrzmiewa miasto okrzykami, a E amieni się pięknymi kolorami,             F G ato wesołe i radosne święta,                F G Ckażda twarz jest dzisiaj uśmiechnięta.           d E a (E a) * * * A za miastem w smrodzie i brudzie,             d a Epośród śmieci w starej, zimnej budzie…       d a ERODZI SIĘ BÓG,                                        E aosamotniony,                                                 dgarstką biedaków otoczony…                       d a E   Podnosi głowę, patrzy w stronę miasta bram:           d a E atam wszyscy świętują, a tu On leży sam…               a d E aLecz co świętują ci ludzie, te rodziny?                     d aPrzecież to miały być Jego urodziny…                     d a E * * * Już po świętach, już skończone wszystko.    a E aZnów przed nami szara rzeczywistość,         C Eciąg ponurych, trudnych, smutnych dni,       F G aaż czasami żyć się nie chce ci…                    d E a (E a) Już przy garach mama znów zasuwa,            a E arozpieszczony bachor ciastka wsuwa,           F Eznów pijemy, znów cudzołożymy…                         F G CŚwiąt już nie ma! Święta się skończyły!       d E a (E a) Nic się nie zmieniło w naszych sercach,        a E abo zamknięte ich kamienne wnętrza,             F G abo my Boga do nich nie przyjmiemy,            F G Cbo prostego i pustego życia chcemy!             d E a (E a) * * * Ajajajaj ajajaj ajaj…                           a E aPrzyjdź o Panie, zbawiciela daj,        F G Eby prezentem dla mnie w roku tym   F G Cbyła Twa obecność w sercu mym…  d E a (E a)   Marcin Gąbka, Stryszewo, jesień 2009

Piosenka Świąteczna 2009 Read More »