Marcin Gąbka

Trzy okresy życia kobiety i śmierć

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Kolonia (Niemcy) 2015 (na podstawie obrazu Hansa Baldunga Griena 1509-1510) kapodaster III (c-moll) Opada ciurkiem, lecz prędko      a E7 piasek w klepsydrze żywota,      E7 a a w młodej ręce lusterko,        a E7 a w lustrze włosów nić złota      E7 a G i ciała młodego piękno.      C H0 a Twój wzrok w to wbity odbicie chce je uczynić wiecznością, to nazywając swym życiem, co dziś jest jeszcze jasnością, lecz jutro zniknie w niebycie. U twoich stóp wizerunek przeszłości co już nie wróci; splątany śmierci całunem chciałby twą głowę odwrócić, lub spieszyć ci na ratunek. On wzrokiem czujnej pamięci nad tobą widzi ten piasek, a za nim uśmiech szyderczy na czaszce odartej z masek, na łonie zaś twym całun śmierci. Też przyszłość nad tobą stoi, w śmierci kolorze jej ciało; ona już śmierci się boi, gdy widzi że piasku mało, a ty tylko ciało swe stroisz. Próżno w rozpaczy się sili aby klepsydrę odtrącić co się nad głową twą chyli i z twojej reki wytrącić zwodnicze lustro tej chwili. Nie dbasz o mądrość przeszłości, co odrzuciła zabawki. Nie słuchasz głosu przyszłości, dla której jawne pułapki powabnej teraźniejszości. Opada ciurkiem, lecz prędko piasek w klepsydrze żywota, nad głową twą twardą ręką trzyma ją śmierć i w swych splotach zwija jak dywan twe piękno…                                                                                           

Trzy okresy życia kobiety i śmierć Read More »

Opowieść małego człowieka

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy, Kolonia 25.02.2024 kapodaster III Zawsze byłem taki mały:        a dwie komórki się składały      F na me ciało.                             G Siostry me i bracia moi tkwili wokół, wewnątrz słoi chmarą całą, ale mimo tej mnogości każdy w strasznej samotności przecież trwał, bo nie wiedział, kto go spłodził, by dla paru nędznych godzin życie miał. Tkwiłem tak w mym szklanym domu, żalić się nie miałem komu, ani jak. Nie uznany za człowieka, miałem tu na wyrok czekać, no bo tak. Ludzie wielcy wokół stali, przez mikroskop spoglądali na nasz świat, by ocenić, kto żyć godzien, komu zaś, nim się narodzi ująć lat. Każdy z nas miał woli tyle, że mógł wzrastać z chwili w chwilę, aby żyć, ale nikt z nas nie miał krtani, by o ludzkie zmiłowanie do nich wyć. Aż nadeszla prawdy chwila: świat mój na bok się przechyla – parę łez! Tylko kilku z nas zabrali, dla nich szansę życia dali, dla nas kres. Gdy wylali nas wraz z gnojem, byłby pewnie kości moje przeszył lęk, albo zgrzytał bym ze złości, lecz nie miałem ani kości, ani szczęk… Spływam wśród obrzydliwości brak mi ciepła, brak miłości, brak mi sił. Nigdy ich nie doświadczyłem, ale wiedzcie, że tu byłem, żem już żył! Nigdy ich nie doświadczyłem, ale wiedzcie, że tu byłem, żem już żył!

Opowieść małego człowieka Read More »

Żałoba po Charlie Hebdo

1) Terroryści mordu dokonali dziś w dzień biały, e H7 celem złosci ich niewinna stała się gazeta. a H7 e D e Dziś dwunastu bohaterów życie swe oddało G e D e za wypięty na okładce tyłek Mahometa. C e D e Solidarność w nas zrodziła się jak miłość matki. G e D e Wszak to cios był w naszą wolność, nasz kraj, nasze życie! e G D e Za wypięte tak zwyczajnie nagie dwa pośladki, C D C D e Dziś dwunastu spośród nas oddało swoje życie. C D e D e Ref. Je suis Charlie – Je ne suis pas Charlie –  e a e Je suis Charlie – Je ne suis pas Charlie!   a e H7 e Je suis Charlie – Je ne suis pas Charlie –  e a e Je suis Charlie – Je ne suis pas Charlie! a e H7 e 2) “Jestem Charlie!” – każdy krzyczał, broniąc swej kultury. Wszak zabici tą kulturę reprezentowali, bo oddali życie w imię ot – karykatury z przedstawieniem zwykłych Mahometa genitalii. Ogłoszono wnet żałobę w solidarnych krajach: Tusk pod ramię idzie z Merkel protestując śmiało. Za wiszące w dół sromotnie Mahometa jaja Aż dwunastu nas – Europejczyków życie dało. ref. 3) Oto nowe ludobójstwo i to w wielkiej skali! Przy nim wojny i prześladowania to igraszka. Ludzie tak tolerancyjni życie swe oddali za zwisającego smętnie proroczego ptaszka. Więc “Je suis Charlie” już cała ludzkość krzyczy zgodnie, broniąc się przed nadchodzącą anty-ludzi falą. Za ściągnięte tak zwyczajnie Mahometa spodnie Aż dwunastu dla wolności życie swe oddało. ref. (x 2) …e C e C e C e

Żałoba po Charlie Hebdo Read More »

Frodo

tekst i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy 2014-2015na motywach powieści „Władca Pierścieni” J. R. R. Tolkiena oraz jej filmowej adaptacji w reżyserii Petera Jacksona a d E   a d E    a Chmura dymu ciemnym niebem smętnie sunie,      a d E7skalne zjawy krzywe karki jeżą wokół,      a d E7w mrocznym cieniu wielkiej góry śmiercią cuchnie,      d E7 adpełznę niczym nędzny robak w szarym prochu.      C G E7 a Pod brzemieniem ciężkim kark mój w dół się zniża,krew napływa mi do pochylonej głowy,niczym ślimak ślad czerwony znaczę w żwiże,co wypełnia zastygniętej magmy rowy. Już nie mogę podnieść w górę mego wzroku.Na języku kurz, na rękach krwi pęcherze.Nie wiem już jak długo pnę się po tym stokui czy w misji tej spełnienie jeszcze wierzę… Nie wiem czy to sen lub dziwny akt z teatru:dla mnie nie ma już w przestrzeni innych światów.Nie pamiętam piękna, ni dotyku wiatru,smaku miodu, brzmienia śmiechu, woni kwiatów… Cel przede mną: morze ognia w sercu skały.Blask odbija się w spoconej mojej skroni.Chwytam z wolna w rękę brzemię: pierścień mały.Błyszczą lekko losy świata w mojej dłoni. *** Dla tak drobnej rzeczy cała ta krucjata?      a d E7Jakiś śmiesznie pusty koniec losu mego…      F e a „Rzuć go!” – woła jakby głos z innego świata,       a d E7lecz coś we mnie krzyczy głośniej: „Nie rób tego!”      F e a Już ostatni oddział walczy w piekła bramie,       d a E7 awilki w lasach się gromadzą nad padliną,      d a E7 awielkie oko szuka zguby nieprzerwanie,        d E7 a da ja stoję sam, nad ognia rozpadliną.         C G a Czy mam przegrać, aby inni zwyciężyli?Czy cierpienie jest warunkiem odkupienia?Czym przetrzymał tyle dla tej podłej chwili?Czy mój czyn jest warty tylko zapomnienia? Mam wszak prawo na swój palec pierścień włożyć,z krzyża zejść i nim rozpłatać głowę wroga,miast umierać, swoją własną armię stworzyć,zamiast przegrać, jako władca zatriumfować! „Rzuć go, Frodo! – Mały gest, co świat ocali!”„Włóż na palec! – Niech świat ujrzy twoją chwałę!”„Wielcy tylko ci są, co się czynią mali!”„Wielcy ci, co własną siłą kruszą skałę!” Nie, nie będę wam Chrystusem – wasza strata!Nie położę mego życia na tej wadze!W mojej dłoni dzień ostatni tego świata! –Tak zatykam na mój palec pierścień władzy. ***Oto w pustce duch mój się ze śmiercią splata          a d Ei upiorne mnie pochłania niestnienie…      a d E7Nagi cień – igraszka władcy tego świata –      d E7 a dtu, „w krainie Mordor, gdzie zaległy cienie”       a e atu, „w krainie Mordor, gdzie zaległy cienie”      a e a„w krainie Mordor, gdzie zaległy cienie”…        a e aa e a  

Frodo Read More »

Vanitas

tekst i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy 2014-2015 kapodaster II (fis-mol) 1) Dążąc z prądem lub pod prąd,    e nieświadomi dokąd, skąd,    C leżąc, siedząc, albo stojąc,    G płacząc, śmiejąc się, lub bojąc,    a H7 przed kamerą zęby szczerząc,     e na ulicy z psami leżąc,     C tworząc wielkie dzieła sztuki,     G lub zasługi dla nauki…     a H ref. Vanitas! – Wszystko jest marnością!    e H e   a e Co dziś jest mięsistym ciałem, jutro będzie suchą kością!     a e H H7 Vanitas! – Wszystko jest marnością!    e H e   a e To, co dziś twój byt stanowi, jutro jest nicością!    a e H e 2) Zdobywając górskie szczyty, nagrywając nowe płyty, tracąc dobre stanowiska, skacząc z mostu, lub z urwiska, kradnąc lub się dzieląc trzosem milcząc, krzycząc wielkim głosem płodząc, rodząc, zabijając, nienawidząc i kochając… ref. Vanitas! – Wszystko jest marnością… 3) Roztrząsając dylematy, poszukując aprobaty, kłócąc się, kto lepiej wie, decydując, tak, lub nie, wierząc w Buddę, lub Jezusa, Mahometa, czy Zeusa, czterolistną koniczynkę, przeznaczenie, wódki skrzynkę… ref. Vanitas! – Wszystko jest marnością… 4) Ach, miliardy ludzkich dróg – zna je tylko jeden Bóg! Gdyby on też był nicością, wszystko marność nad marnością! Biegnąc, skacząc, stojąc, wisząc, walcząc, tworząc, burząc, pisząc, by zostawić coś po sobie – wszyscy lądujemy w grobie ref. Vanitas! – Wszystko jest marnością… (instrumental) ref. Vanitas! – Wszystko jest marnością…

Vanitas Read More »

Piosenka o dwóch światach

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy 2013-2015 1) Sam nie wiem, na ile wystarczy mi weny,     d  C  B  A7 na ile mi starczą potwory, syreny,                      d C B C krasnale i elfy, gobliny i smoki,                           g  d F C  by świat nowy tworzyć, rozwijać widoki.          g d F C Bo gdzie okiem sięgnę, wciąż puste sa sfery,            g d  F C jak ląd, co pożarty jest przez langoliery,                      g d F C jak świat, w którym jeszcze ryk nie brzmiał Aslana,  g d   jak próżnia kosmiczna, jak bezład zarania.                  F C d Obszary te któżże wypełnić podoła,         B C F C d i dywan przestrzeni rozciągać dokoła?     B C F C d Rozwijać na nowo fantazji pejzaże,            B C F C d kształtować Adamów, malować kolaże?  B C B C d H7 2) Chcę tworzyć świat nowy, świat moich wymiarów,       e D  C H7  świat, który poddany w moc własnych mych czarów,       e  D  C  D    gdzie jak na księżycu człek lekko się czuje,                         a  e  G  D gdzie ja sam zwyciężam i ja triumfuję.                                   a  e  G  D Niestety, nie mogę w nim zostać na wieczność –       a e G D żyć w świecie realnym, to także konieczność,             a e G D gdzie tak namacalna obecność istnienia                      a e rozpędza me światy, jak mgły rannej tchnienia.          G D e W tym świecie jest wszystko aż nazbyt realne,              C D G D e wymiary tu, których ja sam nie ogarnę,                            C D G D e           gdzie nic samo przez się się nie wytłumacza                 C D G D e i praw bezlitosnych natura przytłacza.                              C D C  D  e Cis7 3) Więc tworzę z nicości świat, co jest nicością,         fis  E  D Cis7 lecz daje schronienie przed trudem i złością.             fis  E  D E Choć świadom jest, że gdy mnie Szeol pochłonie,     h fis  A E to świat mój też w wiecznej nicości zatonie.                h fis  A E Tak trwam – babie lato w zawiei istnienia,             h fis  A E w wielkości, wolności wplątany złudzenia,            h fis  A E mój świat, dla mnie wielki, igraszką jest losu –     h fis ziarenkiem pustyni, okruszkiem kosmosu.             A   E fis Tak trwam – babie lato w zawiei istnienia,            D E A  E fis w wielkości, wolności wplątany złudzenia,           D E A  E fis mój świat, dla mnie wielki, igraszką jest losu –   D E A  E fis ziarenkiem pustyni, okruszkiem kosmosu.           D  E D E fis

Piosenka o dwóch światach Read More »

Cudowna Panna i Brunatny Miś (The Bear and the Maiden Fair)

tekst: G. R. R. Martin („Nawałnica Mieczy”) przekład i muzyka: Marcin 'Baltazar’ Gąbka 1) Był sobie miś, brunatny miś     E A E co był włochaty i kochał gryźć!     A E H E Brunatny miś!     H E co był włochaty i kochał gryźć!     A E H E A E H 2) „Chodź” – mówią mu – „na jarmark czas iść.” „Jak to?” – on pyta – „Wszak jam jest miś! Brunatny miś co jest włochaty i kocha gryźć!” 3) Więc drogą szli, wczoraj lub dziś trzech chłopów, kozioł i tańczący miś. Wczoraj! Lub dziś! Trzech chłopów, kozioł i tańczący miś! 4) Trzech chłopów, kozioł i tańczący miś! wśród tańców jęli na jarmark iść! Na jarmark iść! Wśród tańców jęli na jarmark iść! 5) Och jak cudowna musiała być         E A E H Panna co miód wtarła we włosów nić!      A E H E We włosów nić! Panna co miód wtarła we włosów nić! 6) Poczuł tę woń w powietrzu gdyż niuchnął i ryknął, tańczący miś Miód poczuł miś! Co był włochaty i kochał gryźć! 7) „Och jestem panną, czysta chcę być,     E A E H nie będzie ze mną tańcował miś!      A E H E Brunatny miś! Co jest włochaty i kocha gryźć!” 8) A wtedy miś, tańczący miś wzniósł ją w powietrze wysoko wzwyż! Brunatny miś! Co był włochaty i kochał gryźć! 9) Wołałam rycerza, a tyś jest miś,     E A E H co jest włochaty i kocha gryźć!      A E H E Brunatny miś! Co jest włochaty i kocha gryźć! 10) Panna wierzgała z piskiem, lecz miś miód liznął co wtarła we włosów nić! We włosów nić! Miód który wtarła we włosów nić! 11) Piszcząc, wzdychając wierzgnęła wzwyż!     E A E H „Mój miś!” – śpiewała – „Mój cudny miś!      A E H E Brunaty miś! Co jest włochaty i kocha gryźć!” 12) I w dal odeszli wczoraj lub dziś! Cudowna panna i brunatny miś! Wczoraj lub dziś! Cudowna panna i brunatny miś! Wczoraj lub dziś! Cudowna panna i brunatny miś! Cudowna panna i brunatny miś! Cudowna panna i brunatny miś! oryginalny tekst: 1. A bear there was, a bear, a bear! all black and brown, and covered with hair. The bear! The bear! All black and brown, and covered with hair. 2. Oh come they said, oh come to the fair! The fair? Said he, but I’m a bear! The bear! The bear! All black and brown, and covered with hair! 3. And down the road from here to there. Three boys, a goat and a dancing bear! From here! To there! Three boys, a goat and a dancing bear! 4. Three boys, a goat and a dancing bear! They danced and spun, all the way to the fair! The fair! The fair! They danced and spun, all the way to the fair! 5. Oh, sweet she was, and pure and fair! The maid with honey in her hair! Her hair! Her hair! The maid with honey in her hair! 6. The bear smelled the scent on the summer air. He sniffed and roared and smelled it there! The bear! The bear! All black and brown and covered with hair! 7. Oh, I’m a maid, and I’m pure and fair! I’ll never dance with a hairy bear! A bear! A bear! I’ll never dance with a hairy bear! 8. And then the bear, the bear, the bear! Lifted her high into the air! The bear! The bear! All black and brown and covered with hair! 9. I called for a knight, but you’re a bear! All black and brown and covered with hair A bear, a bear! All black and brown and covered with hair 10. She kicked and wailed, the maid so fair, But he licked the honey from her hair. Her hair! Her hair! He licked the honey from her hair! 11. Then she sighed and squealed and kicked the air! My bear! She sang. My bear so fair! A bear, a bear! All black and brown and covered with hair 12. And off they went, from here to there, The bear, the bear, and the maiden fair. From here! To there! The bear, the bear, and the maiden fair! From here! To there! The bear, the bear, and the maiden fair! The bear, the bear, and the maiden fair! The bear, the bear, and the maiden fair!

Cudowna Panna i Brunatny Miś (The Bear and the Maiden Fair) Read More »

Ballada o rycerzach

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy 2013-2014 kapodaster III 1) Przybyli rycerze a odziani w pancerze,           C gorliwi, odważni, d niezłomni w swej wierze.   a E Przybyli na koniach,          a G z hełmami na skroniach,  F a ze śpiewem na ustach,      d a z mieczami w swych dłoniach.   E a Odwieczne marzenia         a C w momencie spełnienia:   D E nadchodzi bój krwawy,     a G bez chwili wytchnienia!     F E Dowódca spojrzał na nich wzrokiem swym spokojnym:    a G a  „O, widzę, chłopcy, że aż rwiecie się do wojny!                a G C Więc chwyćcie noże, wielkie dla was mam zadanie:      C G C G odmaszerować na ziemniaków obieranie!”                       a E a 2) I oto rycerze ściągnąwszy puklerze, szorują patelnie i myją talerze, szykują śniadania, cerują ubrania, zmiatają podłogi i ścielą posłania. Ich wieczne marzenia ta misja przemienia: rozpędza naiwne ich wyobrażenia. \Wtem ich dowódca po ramieniu klepiąc chwali: „No, chłopcy, całkiem nieźle żeście się spisali! Czas byście wreszcie razem z resztą kompanii, ruszyli w bój, to znaczy – z nami się napili!” 3) I oto rycerze rozpięli kołnierze i każdy kieliszek do rąk swoich bierze. Jedzenie i picie, śmiech, żarty i tycie, dziewczyny i tańce: to właśnie jest życie! Tak oto marzenia minęły jak tchnienia i świat młode dusze w dojrzałe przemienia. Dowódca zamilkł, w tył stoczywszy się z siedzenia, rycerze snem zmorzeni leżą na kamieniach, wartownik chrapie opierając się na łokciach, a piwo spływa mu po brodzie i paznokciach. 4) I oto rycerze, w swej śpiący kwaterze, nie widzą, jak nagle wróg oddział ich bierze. Bo śpiacy kompani tak mocno są schlani, że nawet nie piszczą, gdy są zarzynani. Ich piękne marzenia poranek przemienia, choć żywi, przegrali, bez próby walczenia. Dowódca do nich ani słowa już nie pisnął i opuścili w strachu to pobojowisko. Tak oto wstydem i porażką się okryli, do swego miasta rankiem cichcem powrócili. 5) Lecz oto rycerze przelękli się szczerze, gdyż tłum rozkrzyczany na ręce ich bierze. Bo wieść przyszła rano, że wojnę wygrano, lud wziął za zwycięzców tą bandę pijaną. Więc co tam marzenia i brak ich spełnienia! Dziś ważne jest bronić dobrego imienia! Rycerze rzekli więc do ludu mocnym głosem: „Tak! Myśmy właśnie ochronili was przed ciosem! Myśmy wśród potu, krwi, zwątpienia, wrogów fali, siebie niepomni dla was życie narażali!” 6) Już chwała rycerzy po mieście się szerzy i król sam naprzeciw z ukłonem im bierzy. Lud woła z weselem: „O, wybawiciele!” i kwiaty stubarwne pod nogi im ściele. Ich dawne marzenia tu wśród uwielbienia, przestają się liczyć, nie warte wspomnienia. I król im rzecze: „Dzięki wam za ocalenie! Oto wam daję służbę, złoto i pierścienie i pałac, byście kierowali zeń wojskami! Niniejszym dziś mianuję was generałami!” 7) I oto rycerze w swej nowej kwaterze na złotych fotelach zasiedli przy sterze, skąd walczą wraz z nami, choć – horągiewkami, wbitymi na mapie tłustymi palcami… Tak oto marzenia dobiegły spełnienia: wojują – jak chcieli, choć bez zagrożenia. I mowią dzisiaj do nas wspólnie zgodnym głosem: „Cóż, Bóg tak właśnie naszym pokierowal losem! My wierzym w fakty, bierzem życie tak, jak leci. Inaczej chcielim, lecz marzenia są dla dzieci!” Marcin 'Baltazar’ Gąbka, „Ballada o rycerzach” tekst i akordy, chwyty      

Ballada o rycerzach Read More »

Smoleńsk

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy 2013-2014 1) Blade słońce wolno wschodzi,     a e cisza dzwoni niecierpliwa,     d a mgła wśród brzóz milcząca brodzi,     a e, między ciemne groby spływa.     d a Wtem w powietrzu czuć wibracje,     a e coś się wdziera w lasu niszę:      d a trzaski, huki, detonacje,     F furkot wsiąkający w ciszę…     E Nagle poszła wieść po świecie:     a katastrofa niesłychana!     F G a Oto dziś w smoleńskim lesie     a spadł samolot polski z rana!     F G a „Co się stało?” – Każdy pyta. –     F a „Trzeba sprawdzić, czy ktoś przeżył!”      F a Lecz na miejscu już na szczęście     F paru ruskich jest żołnierzy:     E ref. „Ogradzajmy pole kaźni –     a wszak na naszym jest terenie!     e Tnijmy piłą wrak na płaty –     a by ułatwić przeniesienie!     e Zbijmy szyby w samolocie –     a tak z nich łatwo ściągnąć ślady!     e Pozostawmy szczątki w błocie –     a wszystkich zebrać nie da rady!”      e a a e a e F E 2. Oto wieść: pasażerowie     a martwi są: elita sama,     F G a w tym prezydent, wielki człowiek,     a jego żona, pierwsza dama.     F G a Kondolencje wygłoszono     F a (wczoraj już przygotowane)     F a i żal wielki wyrażono      F po tej stracie niesłychanej.     E Wcześniej zwany imbecylem     a stał się nagle bohaterem.     F G a Łzy wytoczył krokodyle     a cały rząd ze swym premierem.     F G a „Ach! Patriota, Wielki Polak –       F a dla ojczyzny straszna strata!     F a (I – nawiasem – żal ze konał     F w samotności, bo bez brata…)”      E ref.„Ogradzajmy pole kaźni… 3. Niechaj ciężar tego śledztwa sąsiad z karku nam zabierze! Ręka wesprze nas radziecka! Co pan myśli, o premierze? Sąsiad w rzeziach i rozbiorach zawsze kochał nas jak siebie, więc najwyższa przyszła pora, by znów pomógł nam w potrzebie! O premierze nasz wspaniały! Dumna jest Rzeczpospolita: w ruskie ręce los nasz cały składa pan bez zbędnych pytań! Uścisnęło się dwóch wodzów A ich słowa ludzie słyszą: „Panie sąsiad, pan pomoże?” „Pomożemy, towarzyszu!” ref. „Czarne skrzynki zabierzemy – wierną kopię wam oddamy! Zostawimy wrak na deszczu – niechaj zmyje zeń krwi plamy! Pozmieniamy członki ofiar – aby ładniej wyglądały! Wymyjemy w wraku okna – patrzcie, jak o niego dbamy!” 4) Tak sprawdzili wszystko skrzętnie, i poszlaki przebadali, a spisawszy dokumentnie taki raport nam podali: „Wina leży u polaków – sprawa przez się zrozumiała, bo ekipa sterująca miast uważać, piwsko chlała! Wszak rosyjscy kontrolerzy informacje podawali, lecz piloci polscy wieży w swym pijaństwie nie słuchali! Tak sąsiedzi wyjaśnili w prosty sposób ów incydent: głupcy sami zawinili, a najgłupszy był prezydent! On się do kabiny wdzierał i wzlatywać im zabronił, a z nim razem pan generał broń przykładał im do skroni. W końcu wszyscy nieroztropnie na rosyjską wpadli brzozę i nie docenili wcale, co rosyjskie drzewo może! O Smoleńska Brzozo mężna!     G D Tobie pieśń przystoi chwały!     e D Baobaby przepotężne     G D tego by nie dokonały!     e D Źdźbło odcięło skrzydło smoka,     e D G D wpół rozpruwszy mu podbrzusze,     e D G D przekręciwszy go na opak,     a e roztrzaskało w drobny puszek…      a H7 Pozostanie zapomnienie     a e po nich – naszych przecież bliskich,     d a z ciał złożonych w czarną ziemię     a e wyschłe kości … i pociski,     d a trochę nadaremnej złości,     a e las zamglony, pełen grozy,      d a zamachowcy na wolności,      F szary kikut ściętej brzozy,      E dla nas – szara życia bieda,     d a o codzienność zwykłe troski      C G i odłamek Tupolewa      a d a e na sukience Matki Boskiej     a e a   i odłamek Tupolewa     a d a e na sukience Matki Boskiej     a e a i odłamek Tupolewa     a d a e na sukience Matki Boskiej      a e a    Marcin 'Baltazar’ Gąbka „Smoleńsk” tekst, chwyty, akordy

Smoleńsk Read More »

„Klatka” czyli „Obława VII”

Marcin 'Baltazar’ Gąbka, Niemcy, Wuppertal, 2013 a C G a     d E 1) Oto stoję: cztery łapy, szara sierść, a G abystre oczy, w długim pysku ostre kły;        a G a    metalowych prętów mnie otacza sieć,               F a Fna plakietce stoi napis „dziki wilk”.      F E           Podtykają różne rzeczy mi pod nos,    a G aczasem rzucą jakiejś szynki smaczny kęs, a G Cwciąż wskazują na mnie i się śmieją w głos, d aa mój treser mi nie szczędzi smacznych mięs. F E                      ref) Zbudźcie się, wy wilki uwięzione, a G C Gw których zamrożono dziką krew! a G C GWasze lasy, puszcze, pola, łąki są zielone, d a C G                            niech odezwie się w was znów odwieczny zew!aFE  2) Klatka moja jest i to mój cały świat,tu od dnia norodzin moich ciągle tkwię,ale dokądś – nie wiem dokąd – już od latmoje niespokojne serce wciąż się rwie. Czemu skaczę gdy przy klatce biegnie coś?Czemu na dźwięk strzału mnie ogarnia lęk?Czemu ludzi głos wciąż wzbudza we mnie złość?Czemu patrząc w księżyc wzbiera we mnie jęk?Ref3) Nie wiem czemu w nocy niespokojnie śpię,jakby w strachu dziko rzucam się na żer,czemu na psa widok kark mój jerzy sięi na nogi wciąż mnie stawia byle szmer. Coś mnie dusi, wciskam między kraty pysk,chwytam w nozdrza wonie, które z wiatrem mkną,chodzę w koło, siedzę w gwiazd wpatrzony błysk,widzę wolne ptaki i coś szarpie mną.Ref. 4) Znowu treser mięsa płat podaje mi,gdy w pobliżu coś strzeliło, głośno tak,że ze strachu w dłon człowieczą wbiłem kłyi poczułem żywej krwi rozkoszny smak… Nagle zbudził się mój śpiący dziki duch:skaczę, wyszarpując z ludzkiej szyi dech,przez otwarte klatki drzwi się rzucam w przód,posród wrzaskow przerażenia co sił mknę! Ref                   5) „Dziki wilk” – mym domem wreszcie puszczy szmat, a G awszelki zwierz przed moich zębów błyskiem drży, a G C      człowiek tropi wciąż mój nieuchwytny ślad, d ado księżyca z pełnej piersi wyję i… F E      Oto biegnę: cztery łapy, szara sierść,   a G a                                    bystre oczy, w długim pysku ostre kły, a G a    moich wolnych braci krąg otacza mnie, F a F             nikt wolności mojej nie odbierze mi!  F G 

„Klatka” czyli „Obława VII” Read More »